Kawa

kawa_2Kawa tak często trafia pod mój obiektyw nie dlatego, że posiada jakieś magiczne własności lub skupia na sobie wszystkie najciekawsze zjawiska naturalne; picie kawy po prostu wyzwala we mnie stan rozluźnionej obserwacji. Równie interesujący jest najprawdopodobniej każdy obiekt istniejący.

Ta niewinna fotografia przedstawia kropelki tłuszczu unoszące się na powierzchni kawy. Mamy okazję podziwiać przynajmniej kilka stadiów dezintegracji tłustego pomlekowego filmu pod wpływem sprzecznego rozkładu sił na powierzchni cieczy – od formowania się drobnych bąbelków, przez ich ekspansję w granicach danej plamy, aż do pozostawienia po sobie jedynie niteczkowatych pasm, przypominających nieco strukturę piany. Całość uzupełniają „benzynowe” efekty świetlne.

Trudno uwolnić się od tego samego uczucia poznawczej bezradności, która towarzyszy śledzeniu oscylującej powierzchni kawy – można jedynie wyobrażać sobie, jak skomplikowany byłby wyczerpujący opis zjawisk zachodzących w ramach tego kadru. To zdjęcie wydaje się hipnotyzować; natrętnie domaga się wyjaśnienia. Można jednak uwolnić się od natręctwa poznawczego i skupić na czysto estetycznych doznaniach, co samo w sobie gwarantuje zajęcie na długie godziny i lata życia. Świat wydaje się być tak skonstruowany, żeby na każdym kroku gwarantować nam estetyczną satysfakcję – no bo czy maszyneria Kosmosu rzeczywiście domaga się, aby submilimetrowe plamki na powierzchni kawy formowały tak wyrafinowane struktury i połyskiwały wszystkimi kolorami światła? Konstrukcja Natury cechuje się pod tym względem niebywałym przepychem i trudno odgonić od siebie przekonanie, że cała ta rozrzutność została człowiekowi podarowana: „dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny”. Co pociąga za sobą naturalnie kolejne spostrzeżenie: jak dramatycznie wybrakowany byłby Kosmos, gdyby nie istniała w nim istota zdolna do skupiania w sobie jego obrazów i namysłu nad nimi!

Punkt widzenia czysto estetyczny i czysto poznawczy są jednak dramatycznie odmienne; choć prawdopodobnie nie zakwitłby drugi bez pierwszego. Gdy natrafia się w internecie na grupy badawcze szukające matematycznego opakowania dla takich zjawisk, jak łopocząca na wietrze flaga albo zakwit sinic na powierzchni oceanu, łatwo sobie wyobrazić, że motywacja estetyczna odgrywała wielką rolę przy inicjowaniu tych badań. Trudno prawdę mówiąc zdecydować się pomiędzy tymi dwoma drogami eksplorowania Natury, które wydają się być momentami trudne do pogodzenia. Czy istnieje prosty przeskok między termodynamiką granic fazowych a kontemplacją powyższej fotografii? Jedyna rozsądna ścieżka wiedzie chyba przez najzwyklejszą ciekawość, nakazującą wydrzeć Naturze metodologię jej sztuczek. Jeżeli spojrzy się z tego punktu widzenia na całość nauk przyrodniczych, stają się one przedsięwzięciem estetycznym nie mniej niż „Studium trawy” Dürera.

[data pierwszej publikacji tekstu: 20-08-2007]

3 Comments

Add yours →

  1. Grzegorz Pieńkowski 15 Maj, 2015 — 13:20

    takie spojrzenie na codzienne zjawiska , które nam często uchodzą , pokazuje że rozgrywa się wielki spektakl, a Scenarzysta ma wyobraźnie nieskończoną…taką jak On sam jest

  2. Grzegorz Pieńkowski 15 Maj, 2015 — 14:14

    Ale listy dostajemy zawsze i wszędzie i znaki . Bez przerwy Bóg do nas przemawia, ale nie zawsze chcemy odczytywać ten list.
    Wolimy często jakieś zakłamane formuły.
    Wolimy często kolorowy pył… a życie pędzi i co dzień bliżej …bliżej .. no właśnie bliżej czego?
    Co nas tam czeka?
    Zielone łąki… to czego oko nie widziało…coś niewyobrażalnego, czy pustka, która też niewyobrażalna.
    I czy zapisane wszystko będzie?
    Muzyka Bacha , dramaty Szekspira, katedry średniowieczne , czy TAM będą … czy okaże się że nie warto było.

  3. Grzegorz Pieńkowski 15 Maj, 2015 — 14:17

    „Tylko Bóg istnieje, a wszystko inne jest jedynie hipotezą”
    Andre Frossard

Dodaj komentarz